www.almandera.fora.pl

Alexander Vane

-Przepraszam. -uśmiechnął się tylko.

Vespin Claudius Vane

Vespin odparł:- To oznacza, ze chcemy dotrzymać Ci towarzystwa, moja królowo..-usmiechnął się.

Alexander Vane

-Ja mogę sobie iść jeżeli jaśnie pani sobie życzy. -odpowiedział patetycznie.

Galatea Calista Vane

- nie...ja sobie pójde a wy możecie spokojnie porozmawiać.. - ruzyła w głąb wzgórza zaraz jednak się odwróciła - i jak tylko zobacze że mnie śledzicie nie zobaczycie mnie przez najbliższy tydzień.. - ostrzegła z czarujacym uśmiechem i zniknęła im z oczu

Vespin Claudius Vane

Vespin usmiechnał się:-Dlatego ją kocham..-spojrzał na syna:-Moze mały sparring? Zobaczmy, czego się uczysz na moich lekcjach..

Alexander Vane

-Tu i teraz? -zapytał podnosząc jedną brew.

Vespin Claudius Vane

-Moze być gdzieś indziej.. a chcesz?-spytał.

Alexander Vane

-Nie mam ochoty teraz walczyć. Nie czuję najwyższej formy w tej chwili. Lecz chętnie kiedyś indziej. -odparł siadając na trawie. -Co ty na to?

Vespin Claudius Vane

-cóz.. nie ma sprawy..-odparł Vespin klepiac syna po ramieniu lekko.

Alexander Vane

Chłopak wystawił rękę a orzeł zeskoczył na przedramię. -Leć na zwiad. Może znajdziesz kogoś nowego. -orzeł zapiszczał, rozpostarł skrzydła i odleciał. -Świetne zwierze.

Vespin Claudius Vane

-Taaak.. mądre i spostrzegawcze..-pochwalił Vespin.

Alexander Vane

-Myślisz że moi rówieśnicy będą zważać na moje pochodzenie? -zapytał odwracając głowę.

Vespin Claudius Vane

-na pewno..-odparł Vespin:-Ale tylko ci tchórzliwi bądź próbujący sie podlizać.. dla prawdziwego rpzyjaciela i człowieka liczy sie dusza, nie pochodzenie...

Alexander Vane

-No tak. Chociaż człowiek to u nas pojęcie względne. -zaśmiał się.

Vespin Claudius Vane

-Niestety prawda..-odparł Vespin:- Ale w sumie.. spraw się łądnie, to bedziesz miał przyjaciół.. i kto wie, może jakąś sympatię...